Misja siostry Wandy

W domu Zgromadzenia Sióstr od Aniołów schronienie przed wojną znalazło ośmioro podopiecznych Domu Dziecka im. Józefa Holzmanna z Żytomierza.

Czasu do namysłu było niewiele. Blisko prowadzonego przez Siostry od Aniołów Rodzinnego Domu Dziecka im. Józefa Holzmanna w Żytomierzu znajduje się baza wojskowa, na skraju miasta fabryka czołgów, a 15 km od jego granic wojskowe lotnisko - pewne cele rosyjskich ataków.

- Dzieci bardzo przeżywały wojnę, zaczeły źle spać i nie chciały nic jeść. Następnego dnia po pierwszym bombardowaniu wojskowych obiektów opuściliśmy naszą placówkę. Dzieci płakały, że muszą zostawić swój dom i zwierzęta, którymi siętu opiekowały - mówi s. Antonina ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, jedna z dwóch "mam" prowadzących opiekuńczą placówkę. Po długiej podróży ośmioro dzieci - sierot: Katarzyna, Wiktoria, Daniel, Dominika, Dawid, Alina, Daria i najmłodszy 10-letni Aleksander znalazło bezpieczny dom.

Łańcuszek dobra

O nowych lokatorach, którzy już 26 lutego rano zamieszkali w Domu Generalnym Zgromadzenia Sióstr od Aniołów w Konstancinie, dowiedzieli się okoliczni mieszkańcy.

- Zamieściłyśmy w mediach społecznościowych apel o wsparcie. Potrzebna była żywnośc, ubrania i środki chemiczne. Odzew był ogromny, otrzymywałyśmy kilkanaście telefonów dziennie z ofertą pomocy, także finansowej - mówi s. Ewa Małolepsza, odpowiedzialna w zgromadzeniu za Sekretariat Pomocy Kościołowi na Wschodzie.

- Jedna pani z Piaseczna zaproponowała, że będzie uczyć dzieci gry na gitarze. Zorganizowała więc zbiórkę i zakupiła dla każdego dziecka instrument. Studenci z Ukrainy i Białorusi bymczasowo będą w naszym domu prowadzić zajęcia szkolne, w tym także lekcje polskiego - dodaje.

Ukraińskie dzieci pomału odnajdują się w nocym miejscu. Poznają okolicę i pierwsze słowa po polsku: "dzień dobry", "zimno", "winda". Choć czasami płaczą i przeżywają trudne emocje, podoba im się Warszawa. Zwracają uwagę na szerokie i czyste ulice, uśmiechniętych ludzi i ... warszawskie mosty.

- Zwiedzialiśmy już Centrum Nauki Kopernik, w planach jest park trampolin i wyjście do kona. dostaliśmy także zaproszenie na farmę Modesta Amaro - mówi siostra.

Ufać, że Bóg pomoże

W dniu, kiedy odwiedzam Konstancin, przypada 19. rocznica śmierci s. Wandy Boniszewskiej, mistyczki i stygmatyczki ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, której proces beatyfikacyjny rozpoczał się 9 listopada 2020 r. W rocznicę jej śmierci spod domu zakonnego w Konstancinie wyjechał pierwszy transport z darami na Ukrainę. W miejscowości Winnica odbiorą go Siostry od Aniołów, które zaangażowały się w pomoc uchodźcom m. in. w szpitalu polowym. Na ucie był plakat Jezusa Miłosiernego i zdjęcie s. Wandy:

- Nazwałyśmy naszą akcję "Misją siostry Wandy". Ona była niezwykle hojną. Potrafiła oddać przybywającym do Częstochowy pielgrzymom swoje łóżko. Uczyła nas otwierać serca na potrzebujących i ufać, że Bóg nam dopomoże. I tak się właśnie dzieje - wyjaśnia s. Ewa, odbierająć telefon o dostawie worka ziemniaków i kapusty dla dzieci z Żytomierza. - Jeśli będzie taka potrzeba, będziemy organizować kolejne transporty, choćby do ukraińskiej granicy - dodaje.

Siostra Wanda Boniszewska ostatnie lata swojego życia spędziła w domu Zgromadzenia sióstr od Aniołów w Konstancinie. Podczas swojego życia doświadczyła wiele cierpienia, szczególnie wspominała okrutne przesłuchania w stalinowskich więzieniach w Wilnie, na Uralu i we Włodzimierzu pod Moskwą.

- Ona modliła się za swoich oprawców i była świadkiem nawrócenia wielu z nich. Przykład siostry Wandy to jeszcze większa zachęta, by modlić się o nawrócenie Rosji i pokój na Ukrainie. Ona ofiarowała swoje cierpienie za Kościół. Dziś siostry zakonne i kapłani, którzy zostali, by posługiwać na ukraińskiej ziemi, potrzebują nie bylko materialnego, ale i duchowego wsparcia. Siostra Wanda wzywa nas, by duchowo towarzyszyć zaangażowanemu w pomoc w czasie wojny Kościołowi w Ukrainie - podsumowuje s. Ewa.

Źródło: Agata Ślusarczyk, Misja siostry Wandy, w: Gość Warszawski nr 10/2022, 13.03.2022, s. IV.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz