S. Wanda Boniszewska: stygmatyczka wybrana, by cierpieć za innych

Także i w więzieniu doznawała ekstaz. Funkcjonariusze sowieccy wyjątkowo dotkliwie znęcali się nad nią: kopali, bili głową o ścianę. Zdarzył się jednak cud nawrócenia jednego z oprawców. Mężczyzna przyszedł do siostry Wandy, padł na kolana i błagał o przebaczenie.

Siostra Wanda Boniszewska naznaczona została stygmatami, otrzymała także dar objawień Jezusa. Już podczas Pierwszej Komunii Świętej zobaczyła Zbawiciela w otoczeniu białego orszaku. Usłyszała wtedy ciche wołanie w duszy, by ofiarować się Jemu i bliźnim.




Niezwykła więź z Jezusem

Urodziła się 20 maja 1907 roku w folwarku Nowa Kamionka koło Nowogródka. W kościele św. Michała Archanioła w Nowogródku przyjęła chrzest święty. Gdy była jeszcze dzieckiem i pozostawała sama w domu, przychodziła do niej mała dziewczynka i mówiła: „Wiesz Wandziu, ja jestem aniołkiem i stale czuwam nad Tobą, to mój obowiązek”.

W 1921 roku udzielono jej sakramentu bierzmowania. Trzy lata później zgłosiła się do Zgromadzenia Sióstr od Aniołów w Wilnie. Wówczas odmówiono jej przyjęcia, gdyż była za młoda. W 1925 roku przyjęto ją na próbę i skierowano do nowicjatu w Kalwarii Wileńskiej.

Kilka lat później, w dniu 2 sierpnia 1933 roku złożyła przed ks. Stanisławem Miłkowskim śluby wieczyste. Łączyła ją ogromna więź z Jezusem, który mówił do niej: „Chcę, byś została ukrzyżowana za tych, którzy nie chcą znać krzyża”. Wahała się, czy przyjąć misję i czy jest jej godna.

Stygmaty i cierpienie za innych

Dar stygmatów wewnętrznych otrzymała w 1927 roku, a od 1933 roku doświadczała również stygmatów zewnętrznych. Towarzyszyły jej szczególnie od czwartku wieczorem do niedzieli rano. Ukrywała je, nie chciała rozgłosu.

W 1936 roku usłyszała od Jezusa następujące słowa: „Najwięcej cierpię od dusz niezdecydowanych i łatwo wchodzących na błędne drogi (…) Widzisz moje konanie, to grzechy całego świata”.

Często była niezrozumiana przez siostry. Została nawet na pewien czas przeniesiona do przytułku dla nieuleczalnie chorych w Wilnie. Spodziewano się, że opiekę nad nią przejmie jej siostra Urszula, która była wówczas kierownikiem ośrodka. Za namową spowiednika ks. Czesława Barwickiego zaczęła spisywać dziennik. Trudno było zdobyć się jej na ten krok, ale zaufała Bogu, prosząc, by jej zapiski służyły Jego chwale.

Popadała w ekstazy, które trudno było racjonalnie wytłumaczyć. Po nich z trudem powracała do normalnego stanu.

Więzienie za wierność wierze

W dniu 12 kwietnia 1950 roku wydano dla niej nakaz aresztowania. Zarzucano jej m.in. szerzenie praktyk religijnych, przepowiadanie losów narodów, szarlataństwo, kontakty z duszami zmarłych. Także i w więzieniu doznawała ekstaz. Nieraz jak umierającą wynoszono ją do łazienki. Otrzymywała wówczas krew na wzmocnienie organizmu. 

W więzieniu funkcjonariusze sowieccy wyjątkowo dotkliwie znęcali się nad nią: kopali, bili głową o ścianę. Po pewnym czasie zdarzył się jednak cud nawrócenia jednego z oprawców. Mężczyzna przyszedł do siostry Wandy, padł na kolana i błagał o przebaczenie. Sumienie nie dawało mu spokoju.

Na ciele siostry Boniszewskiej widoczne były ślady biczowania, krwawy pot, z oczu zaś płynęły krwawe łzy. Towarzyszył jej rozpierający ból głowy, guzy oraz rany na ramionach.

Przejmowała choroby innych ludzi. Gdy jej ojcu dokuczały czyraki na głowie i szyi, nie mógł z bólu pracować, ona przejmowała je na siebie. Zapadła także na guza mózgu, wyjątkowo złośliwego oponiaka. Uległa również wypadkowi doznając złamania szyjki biodrowej. Świadkowie tych zdarzeń domyślali się, że to cierpienie siostra Wanda przeżywa za kogoś. Ona sama nigdy się do tego nie przyznawała i nie uskarżała.

Zemsta Szatana za ratowanie dusz kapłanów

Doznawała okrutnych udręk szatańskich. Diabeł ukazywał się jej pod różnymi postaciami: aniołów, świętych, próbował odwieść ją od spowiedzi. Zły duch ciągnął ją za włosy, bił, dusił, kopał, mówiąc: „księdzu nie wolno wszystkiego mówić”, „obłudnicą jesteś”, „cierpieć nie trzeba”, „jeśli nie wrócisz z tej drogi, na wieki zginiesz”.

Była to jego zemsta za ratowanie dusz. Jezus zapowiedział jej to cierpienie: „Będziesz całe życie za nic mianą, niezrozumiałą, będą cię usuwać, będziesz napastowaną przez szatanów i złych ludzi, ogarną cię ciemności wewnętrzne”.

Zbawiciel pragnął zadośćuczynienia za kapłanów, powołanych do szczególnej służby, a niejednokrotnie dającym zgorszenie innym.

Pragnienie Jezusa w Eucharystii

Wyjątkowe miejsce w życiu siostry Wandy zajmowała Eucharystia. Czuła nieustanne pragnienie przyjmowania Jezusa w Komunii Świętej. Pisała: „Czuję głód Ciebie, napój proszę Krwią Przenajświętszą”.

Raz nawet ujrzała Dzieciątko Jezus w tabernakulum, które zapraszało ją do siebie. 

Maryja powierniczką siostry Wandy

Siostra Wanda wielokrotnie doznawała objawień Matki Bożej. „W chwilach (…) ciemności w duszy albo trwogi Matka Boża była (…) moją radością, świecą, Gwiazdą, Pośredniczką, Adwokatem”, „Matka Boża mocno bolała nad obojętnością, słabą wiarą i brakiem miłości”.

Umiała czytać w sercach ludzkich. Miała także wiedzę o tym, co działo się w innym miejscu, nawet bardzo odległym.

„Konwalia leśna”

Nazywała siebie „konwalią leśną”. Powtarzała, że z nieba będzie miała większe możliwości, by pomagać ludziom i wypraszać im potrzebne łaski, zrzucając płatki konwalii.

Zmarła 2 marca 2003 roku. Grób z doczesnymi szczątkami znajduje się w Skolimowie (dzielnica w Konstancinie-Jeziornej) koło Warszawy. Jej życie przypomina o zaufaniu Bogu bez reszty, odpowiedzialności za drugiego człowieka, zwłaszcza kapłanów, którzy potrzebują modlitwy wiernych.

Korzystałam z: Ks. Jan Pryszmont, „Ukryta stygmatyczka. Siostra Wanda Boniszewska” (1907-2003), Szczecinek 2003.

Anna Gębalska-Berekets, 16/01/2018, pl.aleteja.org

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz