Dziennik duszy s. Wandy - 1944 rok

Nowy Rok

W nocy modliłam się w pokoju, a przez kilka minut w kaplicy przed Tabernakulum. Trwoga ogarniała mną tak przenikliwie, że prosiłam słowami: "Jeżeli można, niech ten kielich odejdzie de mnie".
Chcę też i tego, czego Ty, Jezu, chcesz.
Zarysowała się przede mną jakaś karta, której czytać jeszcze nie mogłam, bo byłam niedojrzałą.
Pytałam Jezusa, co to za tajemnice stawia przede mną, czego ja rozumieć nie mogę, a Jezus milczał.
W końcu mój kierownik kazał opuścić kaplicę i iść spać.
Poleciłam Bogu: Ojca św., Kościół św., biskupów, kapłanów, nasze Zgromadzenie i wszystkie inne zgromadzenia i zakony, rodzinę swoją, Ojczyznę i świat cały oraz osoby nieznające Boga, jak: Józefa Stalina, Hitlera i Azjatów.
Powiedziałam: do widzenia, wyszłam.

Wyszła też i jedna siostra, która towarzyszyła mi. Upewniałam się u niej, czy to był w kaplicy nasz ksiądz, potwierdziła, że tak.
Do rana jednak już usnąć nie mogłam, coś mi przeszkadzało niby w nawoływaniu: chwila się zbliża, przygotuj swą duszę.
Odpowiedziałam - dobrze, choć rozumiałam inaczej, bo myślałam, że tu chodzi w ogóle o życie, a tu chodziło, jak się wykazało, o burę, czyli miłosno-bolesny prezent od Imienia Jezus dla mnie. (...)

7 stycznia, pierwszy piątek

W naszej kaplicy "dzień pokutny", a ja muszę odjechać. Chwilę spędzam przy adoracji Najświętszego Sakramentu.
Pokutę czynić i zadośćczynić ty masz przede wszystkim za kapłanów i własne Zgromadzenie. Wzrastać będę zarówno z moją miłością. Twoim gronem ściślejszym będą aniołowie, ale masz zwalczyć diabła specjalnie, który wydał wojnę nie światu widzialnemu, ale światu niewidzialnemu, a ty masz z mego nakazu wydać ich podejścia.
Pozwolę im się znęcać nad tobą. Pragnę, byś siłę czerpała ode mnie i walczyła.
Czerp siłę i na drogę, którą za chwilę rozpoczniesz. Pieszczotko moja, Wandziu, Ja, twój Najukochańszy, wybrałem ciebie na ofiarę "dni pokutnych". (...)

Na godzinę trzecią przyjechałam do Wilna. Krótkie rozmówki z Jezusem miałam prawdopodobnie w pokoju, czekając na Matkę Generalną. Zrozumiałam tyle, że po powitaniu Matka Generalna odda mnie na doświadczenie burzy. Nie mogłam zrozumieć dobrze, tylko tyle:
Wandziu, będziesz odrzuconą, ale to moje dalsze kreślenie, a twoja wolna wola niech Mi nie psuje Moich planów przedwiecznych, a mściciela i nienawistnika masz zwalczyć z siłą anioła, Michała Archanioła. Będziesz porwaną. Kraków. (...)

Wandziu, łezko moja, chodź do mnie, ja ci ją otrę. To nie ty cierpisz, ale ja w tobie, chcę żebyś odbierała moje cienie bólów, jakich doznaję od twego Zgromadzenia. Odbijając się w twoim sercu, w moim znajdują przebaczenie, bo mam natychmiastowe zadośćuczynienie, moja agonia trwa i będzie trwać do końca świata, chociaż w członkach mistycznego ciała, bo sam cierpieć nie mogę, więc chcę, byś, mój aniele, cierpiała i konała do końca życia swego. Chcę żebyś była żywym ołtarzem! (...)

23 lutego, Popielec

Już w nocy uczułam ostry ból w sercu, głowie, rękach i nogach. Mój Boże, co robisz! Daj proszę, abym mogła wstać jutro. Wstałam i słucham Mszy św.

Proszę Ojca Przedwiecznego o przebaczenie za grzechy wasze, a ty, Cherubie, masz prosić o miłosierdzie nasze dla władz.

Po Mszy św. jestem przy konającej staruszce otoczonej mocami złymi, obok duchów światłości. Straszna to chwila, ale i pocieszająca, za chwilę złączy się na zawsze z Bogiem. Modlę się za nią, proszę o zwycięstwo. Konanie przedłuża się.

Twoje konanie też się przedłuża, a to dla oczyszczenia się całkowitego. (...)

26 marca. Niedziela Pasyjna

Jestem na Mszy św. w kaplicy.

Wandziu, skrępuj wolną wolę dla mojej miłości, daj mi całkowicie serce i ciało swoje. Proś mnie o mocną wiarę i ufność. (...)

Po krótkiej chwili uczułam, że u Niepokalanej jest serce przepełnione boleścią, zdawać się chciało, że nie ma duszy, która by chciał z Nią podzielać.

Siostro Wandziu, ja wydałam na świat Syna Bożego i wszystkie Jego zniewagi odebrane od świata całego nosiłam w bolesnej duszy mojej.
Dziś każdy biskup czy kapłan jest Moim Synem. Odbieram od nich ból podwójny niepłynący i z nich, i przeciw nich. (...)

Czuję bolesne ukłucia w Sercu Bolesnej Matki - ach! Nie, za słabe moje serce, żeby współbolało moment. Ile trwało, nie wiem, ale mocno bolesne.

Za wasze Zgromadzenie w stosunku do moich synów. Patrz na obrazek dusz kapłańskich, miotanych namiętnościami grzechów najobrzydliwyszych, ale ofiara Mego Syna i Krew Przenajdroższa zmywa i lilią staje się niczym nie zaciemnioną - oto stanowisko kapłana. (...)

Wandziu - Cherubie, ja będę z tobą towarzyszyć od dzisiaj i chcę byś była bohaterką w momentach cierpienia Mego Syna. (...)


w: S. Wanda Boniszewska, Ukryta przed światem. Dziennik duszy, Częstochowa 2016.