Dziennik duszy s. Wandy - 1942 rok

Po Komunii św. błagałam Najukochańszego o przebaczenie i wytrwanie w dobrym, między innymi prośbami prosiła, aby raczył już mnie wyrwać z ziemskich więzów ciała, ale nic z tego.

Wandziu, żądam ofiary aż do zniszczenia, a duszę mi oddasz czystą i cnotliwą, brak ci pokory i szczerości względem kierownika, brak ci wiary w moje posłannictwo, które spełnić masz.
Dom, w którym jesteś, doświadczę, ale wiedz, że to ja to uczynię i Ja sam czuwać będę. (...)

Po poświęceniu Msza św.
Oto Msza św. zastępy Niebian: Moim pragnieniem, abyś i ty, Wandziu, tu należała, to są aniołowie, co stale mi wyświadczają swoją miłość i ja darzę nawzajem wielkością mocniejszą i nieokreśloną miłością. Łącz się ściśle z moją ofiarą i przemieniaj całą siebie i wszystkie chwile swojego istnienia ziemskiego ze mną na tym ołtarzu. Pragnę miłości i ofiary, co jedno stanowi i od kapłanów. Po paru godzinach dam ci zrozumienie miłości dusz, które są ściśle ze mną złączone (w niebie).

w: S. Wanda Boniszewska, Ukryta przed światem. Dziennik duszy, Częstochowa 2016.