Dziennik duszy s. Wandy - 1933 rok

24 lipca

Rekolekcje ośmiodniowe odbywałam wspólnie w kościele św. Jerzego. [Prowadził] je ks. Składkowski z Łomży.
Postanowienie: Wystrzegać się będę najmniejszego grzechu. Jezu Najukochańszy, proszę dać mi łaskę wytrwania w postanowieniu. Matko Najświętsza, miej mnie pod swym płaszczem bezpiecznym. Nie będę zwracać uwagę na względu ludzkie.
Będę gorliwie odbywać ćwiczenia.
W przełożonych będę widziała wolę Bożą.
Będę iść drogą prostoty, będę starać się nad jej nabyciem.
Chcę i pragnę z całego serca, Jezu, Tobie się przypodobać i nie chcę ranić Twego Serca swoimi grzechami, a za grzechy przeszłe najpokorniej przepraszam. Będę dla miłości Twojej siebie przezwyciężała w najmniejszych przeciwnościach mojej natury.

W czasie rekolekcji odbyłam spowiedź św. z sześciu lat, tj. z całego czasu życia zakonnego, przed ks. Janem Bożym, po której czułam się i upokorzoną, i szczęśliwą, że obok tylu grzechów Bóg łask nie szczędzi, obsypuje grzeszną moja duszę.

2 sierpnia

Złożyłam śluby wieczyste w Kalwarii w kaplicy nowicjackiej przed ks. Stanisławem Miłkowskim. Prosiłam Pana Jezusa o łaskę szczęśliwej śmierci i o skrócenie mego pobytu na ziemi. Prosiłam o łaski potrzebne rodzicom, rodzinie. Prosiłam o łaski ks. Makarewiczowi i całemu duchowieństwu, a szczególnie o łaski "letnim" kapłanom. Prosiłam o błogosławieństwo całemu Zgromadzeniu. Prosiłam o dowód cierpień z Jego Męki, którą doznaję na swym ciele i wiele innych próśb przedstawiłam Najukochańszemu.

Ale co w duszy mojej działo się, to już tego nie opiszę, daruj mi, Jezu, bo moja dusza jest za głupią, aby potrafiła wyrazić to szczęście, w jakim dusza moja żyje nie w zgodzie z ciałem, a tak zgodą być musi. Starałam się za łaskę Bożą czuwać, aby nie ulecieć "poza światy", gdyż rzeczy działy się nie do opisania. Ach! Dzięki Ci, o Boże, Panie, niegodna jestem!

Nasze pragnienie. Nie dość opuścić zło, unikać grzechu i okazji do niego. Aby być doskonałym potrzeba iść w ślady Chrystusa - "Pójdź za mną". Przede wszystkim duszę musi pochłonąć ogień miłości Bożej. A ten ogień wypływa z Najświętszego Sakramentu, który jest rozkoszą wszystkich serc szczerze Panu oddanych. Staje się on osią ich życia, przedmiotem zabiegów i trosk. (...)

Dzisiaj złożyłam Panu Jezusowi swoje życie w ofierze za Matkę Konradę. W czasie podniesienia we Mszy św. prosiłam gorąco Pana Jezusa, aby raczył moje życie skrócić, a Matce Konradzie przedłużyć i dać sił do pracy w Zgromadzeniu, bo Serce Jezusowe ją sobie upatrzyło. Najświętsze Serce Jezusa - wysłuchaj mojej prośby.

w: S. Wanda Boniszewska, Ukryta przed światem. Dziennik duszy, Częstochowa 2016.