Dziennik duszy s. Wandy - 1930 rok

(...) Raz modliłam się przed ołtarzem Najświętszego Sakramentu, prosiłam Pana Jezusa, aby raczył zniszczyć we mnie te różne nienaturalności, których nie uznają i wierzyć nie chcę. Przed oczyma duszy stanęły mi te słowa (kartka, z której czytałam): Postępowanie twoje, którym Ja sam rządzę i kieruję, będzie potępione, zganione, spotwarzone, przedstawione w najgorszym świetle przez Zgromadzenie, lecz na to nie zważaj, bo żyjesz dla czci Najświętszego Sakramentu.

Natomiast innym razem (to po Komunii św.) słyszałam wewnątrz duszy wyraźnie: Czy chcesz tak się poddać Mojej woli, aby cię nic nie mogło powstrzymać od jej spełnienia w obecnym Zgromadzeniu, w najmniejszych i większych rzeczach, jednakże zawsze za wiedza spowiednika.

Na razie mnie trochę zaniepokoiło, ale prosiłam gorąco Pana Jezusa i Matki Jego, aby dał mi pokój, bo muszę lekcje odrabiać. Często i bardzo często wymawiałam się od drogi tak niezwykłej i tak niezgodnej z moją pychą. Uskarżałam się na Pana Jezusa, dlaczego mi nie pozwala iść drogą zwyczajną do nieba. Inne są godniejsze tych łask nadzwyczajnych.
Pan mi odpowiedział: Idź tą drogą, gdzie wskazuję.

Ujrzałam przed sobą cel, do którego mam dążyć. Droga prowadząca do Niego przeraziła mnie do ostatka. Nie mam słów do opisania jej. Odwróciłam wzrok duszy, aby nie widzieć, zamknęłam uszy, aby nie słyszeć i co ujrzałam? Przepaść, do której już wolałam iść niż do celu wskazanego.

Często moja natura, które nie jest zadowolona, skoro nie widzi i nie czuje co się w niej dzieje, buntuje się, zdaje się że na próżno czas tracę i że jestem na drodze prowadzącej do zguby. Czasem wyprowadza mnie to z równowagi i zatrważa do tego stopnia, że nie wiem, co z sobą robić. Bóg wie ile cierpię wskutek mego wrażliwego usposobienia jak od sióstr tak i od "czarnego". Najgorsza to sprawa ostatnia jaka zaszła w duszy.

w: S. Wanda Boniszewska, Ukryta przed światem. Dziennik duszy, Częstochowa 2016.