Przyjęcie cierpień za kapłanów

     Ksiądz Barwicki, spowiednik s. Wandy, polecił jej opisać, jak odbierała zalecenia Pana Jezusa o przyjęciu cierpień za kapłanów oraz jak je przeżywała. Mistyczka przedstawiła to na piśmie w dniu 22 kwietnia 1941 r.: "Cierpienia przychodzą na mnie za niewierności powołanych do szczególniejszej służby Bożej, na przykład kapłanów, zakonników i zakonnic, i dawanie przez nich zgorszenia innym. Przed kilku laty widziałam Chrystusa cierpiącego częściej w takim porządku, jak mówią Ewangeliści o Jego męce i jednocześnie żywo odczuwałam każdy szczegół na swoim ciele. W ostatnich latach jest inaczej. Tłuszcza, która rzucała się na Niego, rzuca się na mnie, a On wówczas umieszcza mnie w Ranie Swego Serca i w okropnych bólach wzmacnia mnie.

     Rozumiem Jego ból odnawiany przez wybranych, a ode mnie żąda i pragnie zadośćuczynienia. Co się ze mną dzieje w czasie bolesnego przeżycia, na przykład, że otwierają się stygmaty rąk, że od biczowania zostają ślady na ciele, doskonale rozumiem, tylko nie wiem, jak się [wtedy] zachowuję i co mówię na zewnątrz.

     Rany się otwierają, gdy ostrze zagłębia się do serca, nóg czy rąk, a całe ciało boli od rzucania, kopania, a czasem i bicia sznurkami drucianymi albo kolczastymi rózgami.

     Moje cierpienia za kapłanów i zakony datują się od roku 1934 w Wielki Czwartek, ale nie były stałe. Dopiero w roku 1935 Najukochańszy zapragnął (...) stałego cierpienia za kapłanów. Cierpienia moje były bolesne, więcej duchowe. Prześladowanie ze strony najbliższych, (...) oszczerstwa potwierdzone dowodami nieprawdziwymi, noce nieraz na walce z 'czarnym'. W kolejnym etapie całą mękę Chrystusową odczułam na własnym ciele. Modlitwę Pana Jezusa w Getsemani połączoną z męką duchową i konaniem specjalnie musiałam przeżyć i ofiarować za kapłanów. Krępowanie Najukochańszego i odzieranie z szat - za zakony.

     Najukochańszy pragnie zadośćuczynienia za kapłanów 'letnich' i za 'zimnych', za zakony więcej umartwienia. Z polecenia Ducha Świętego rozumiem, że mam wynagradzać za kapłanów i zakony w Polsce, a najczęściej z naszej diecezji, ale niekiedy i z innych państw, jak: Włochy, Grecja, Jugosławia.

     Osoby, które potrzebują wsparcia, Najukochańszy sam stawia przed oczy mojej duszy, dając zrozumieć stan ich dusz i co Mu się najbardziej nie podoba, jakiej pragnie ofiary i jakich cierpień, czyli zadośćuczynienia Swemu Majestatowi za wyrządzone zniewagi. Najukochańszy Zbawiciel martwi się najwięcej tlejącą, czyli gasnącą wiarą w Jego obecność w Najświętszym Sakramencie, przy sprawowaniu Mszy św., dawaniem zgorszenia młodszym, niedocenianiem łaski kapłaństwa i brudzeniem [kapłaństwa], grzechem nieczystym, i wiele innych. Oprócz cierpień muszę czynić to, czego On chce ode mnie. (...)". 3 października 1941 r.: "Rozpoczęłam nowennę Pierwszych Piątków". Co dotyczy wszystkich zamieszczonych w Dzienniku wypowiedzi Pana Jezusa zanotowanych przez s. Wandę, znamienne jest stwierdzenie o. prof. dr. hab. Jacka Salija OP: "Zdania, jakie Stygmatyczka zapisała jako orędzie odebrane od samego Pana Jezusa, są głęboko zgodne z prawdą wiary katolickiej, a zarazem nie powielają utartych stereotypów, mają w sobie jakąś niepowtarzalną i duchowo przekonującą specyfikę".

Ks. prof. Jan Pryszmont

za: Adonai.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz