Cierpienia

     Życie s. Wandy było jednym ciągłym pasmem niezwykle dotkliwych, prawdziwie dojmujących cierpień i bólów. Dopiero uważnie wczytując się w wydarzenia jej życia, można ocenić ogromną skalę bolesnych przeżyć. Należały do nich zarówno cierpienia fizyczne, jak i rozterki duchowe. Niektórych z nich chyba nie byłaby w stanie znieść, gdyby nie wsparcie z Nieba.

     Od dzieciństwa przyjmowała choroby innych osób na siebie. I tak np. gdy ojciec Wandy z powodu czyraków nie mógł poruszać głową podczas polowych prac i cierpiał, ona przyjęła je na siebie, tak że ojcu polepszyło się, a dziewczynkę obsypały czyraki. Innym razem sąsiadka z kilkorgiem dzieci zaniemogła i nie miała kim się wyręczyć w pracy. Wandzie żal się jej zrobiło i przejęła chorobę na siebie. Kiedy indziej, gdy ksiądz wikary w Nowogródku nie mógł mówić kazań z powodu bólu gardła, Wanda wzięła to na siebie, a on żartował, że sam tak szybko się wyleczył, ona zaś nie może.

     Idea przejmowania chorób towarzyszyła s. Wandzie przez całe życie, ale za kogo i jakie dolegliwości przejęła, tego nie można ustalić, ponieważ zwykle pozostawało to jej tajemnicą. Od najmłodszych lat ciągle zapadała na najrozmaitsze choroby. Już w dzieciństwie kilkakrotnie przechodziła zapalenie płuc. Wiele przeszła wskutek niezrozumienia jej stanów mistycznych i prób leczenia przez rozmaitych lekarzy, różnie oceniających jej stan zdrowia. Już same te badania były dla niej nieraz upokarzające i bolesne. Szczególnie wiele chorób zniosła w więzieniu, co opisuje w swoim pamiętniku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz